11 kwietnia 2015

PIELĘGNACJA WŁOSÓW W MARCU


Fakt, że mamy prawie połowę kwietnia oczywiście nie przeszkadza, żeby podsumować marzec :)
Pod koniec lutego ustaliłam sobie, co chcę mniej-więcej robić z włosami w marcu i starałam się w pełni zrealizować te postanowienia. W związku z tym ułożyłam sobie mały plan pielęgnacji:
- CODZIENNIE: Tangle Teezer, zabezpieczanie końcówek olejem arganowym
- CO DRUGI DZIEŃ: olej ze słodkich migdałów, balsam marokański Planeta Organica, mycie włosów zamiennie szamponem oczyszczającym z Yves Rocher i BabyDream, odżywka, Serum BIOVAX A + E
- RAZ W TYGODNIU: olejek sesa, maska BIOVAX jedwab + kreatyna, mycie szamponem z SLES

Jak to bywa w życiu, planowanie swoją drogą, a praktyka swoją.

Czasami miałam mniej czasu na zabawę moją czupryną, czasami więcej. Dlatego czasami posiłkowałam się samodzielnie wytworzonym w kuchni serum (balsam marokański Planeta Organica + olej arganowy + olej ze słodkich migdałów + kilka kropel stężonego ekstraktu z aloesu), którym spryskiwałam włosy i pozostawiałam na około godzinę, a następnie zmywałam szamponem cedrowym Planeta Ogranica i nakładałam odżywkę Isana Professional Oil Care, która swoją drogą przypadła mi bardzo do gustu. Bywały też dni, kiedy mogłam sobie pozwolić na trochę więcej. Mam na myśli obwicie spryskanie włosów odżywką b/s BIOVAX do włosów suchych i zniszczonych, na to maska (ok. 1 łyżka stołowa) z tej samej serii, tyle że z dodatkiem 1ml oleju arganowego, 1 ml oleju ze słodkich migdałów i 1 ampułki lecytyny.

W repertuarze były również płukanki: cynamonowa, miodowa, octowa. Swoją drogą myślę, żeby zamienić octową na cytrynową. Moje włosy mają straszną tendencję do przejmowania zapachów, co mam na myśli? a no to, że np. po wykonaniu płukanki cynamonowej dwa razy w tygodniu, zapach utrzymywał się przez kolejny tydzień, czyli przez kolejne trzy mycia. Ma to oczywiście swoje wady, szczególnie jeśli chodzi o olejek sesa, z którego zapachem zmagałam się przez bardzo długi okres czasu.

Ogólnie marzec był strasznie trudnym miesiącem dla moich włosów. Mam tu na myśli przede wszystkim dobór szamponu. W sumie to dalej poszukuję idealnego dla mnie produktu, aktualnie (tzn. pod koniec marca) zatrzymałam się na wspomnianym wcześniej szamponie cedrowym Planeta Organica. Jest dobrze, ale tylko dobrze i nie czuję się do końca usatysfakcjonowana tym produktem, jednak nie zmienia to faktu, że jest najlepszy wśród całej armii niewypałów zalegających w mojej łazience. Prawdę powiedziawszy nawet nie mam pomysłu, co z nimi mam teraz zrobić :<

Zdjęcie "udało" (powiedzmy...) mi się dopiero dzisiaj zrobić, więc jest takie trochę przekłamane, ale nic na to już nie poradzę. Jeszcze nie dorobiłam się teleportu i nie dało rady cofnąć się do marca. Prawda jest taka, że zawsze jak już mam kogoś pod ręką, to znowu zapominam o takiej ważnej sprawie! Od dziś obiecuję sobie pełną dyscyplinę w tej kwestii, żeby już więcej nie było takich kwiatków.

MARZEC ZAGINĄŁ W CZASOPRZESTRZENI.



Dzisiaj akurat włosy nie wyglądają aż tak źle, ale prawda jest taka, że BAD HAIR DAY zdarza mi się o wiele za często niż bym tego chciała i oczekiwała... Ogólnie zauważyłam tendencję, że najlepiej wyglądają na drugi dzień od umycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz