7 maja 2015

MAJ MIESIĄCEM DLA LNU



Ostatnimi czasy przypomniało mi się o płukance z siemienia lnianego i pomyślałam, że właśnie ten magiczny składnik może pomóc zwalczyć puch na mojej głowie. 
Pięć łyżeczek siemienia lnianego gotowałam w 0,5 l wody przez ok. 10 minut. 100 ml owego wywaru przelałam do butelki z atomizerem, dodatkowo dodałam dwie łyżeczki odżywki Isana Oil Care i ok. 10 kropel olejku pomarańczowego. Resztę mikstury przelałam do słoiczka, będę ją rozcieńczać dodatkowo w wodzie destylowanej i stosować jako płukankę.

Z racji tego, że włosy myję co drugi dzień, mgiełkę będę wykorzystywać pomiędzy nimi.
Oprócz tego w najbliższym czasie planuję również zakup oleju lnianego do olejowania włosów i dodatkowo spożywania na różne sposoby (w sumie to jeszcze nie wiem jakie..).

Jeśli chodzi o płukankę, to już za pierwszym razem efekty były na tyle zadowalające, że postanowiłam powtarzać ją regularnie przez cały miesiąc.
Zastanawiam się również nad piciem glutka, chociaż nie wygląda zbyt apetycznie. Może się jakoś zmobilizuję... Mogłabym z czymś to zmieszać, tylko że problem polega na tym, że jabłka nie są już zbyt smaczne, więc pozostaje kiwi, może truskawki w najbliższym czasie.

Swoją drogą wiosnę odczułam już dosyć dotkliwie. Pierwszy raz w życiu załapałam kleszcza i to nawet bez jakiejkolwiek wycieczki do lasu - przeszedł na mnie z marynarki chłopaka. Jakby tego było mało, to jeszcze zapoznałam się z wyjątkową opieszałością służby zdrowia. Nikt nie mógł mi łaskawie udzielić pomocy, po godzinie błąkania się po szpitalu wojewódzkim w Zielonej Górze, zostałam odesłana na pogotowie, gdzie z kolei odesłano mnie do lekarza rodzinnego (godzina 17.00) lub szpitala (!). Dopiero, kiedy ponownie wróciłam na pogotowie z płaczem, pani pielęgniarka łaskawie usunęła nieszczęsnego kleszcza, w sumie zajęło jej to minutę, a ja musiałam biegać od szpitala do pogotowia (1 km) przez 3 godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz