Tak, ją się, albo kocha, albo nienawidzi.
Kiedy zdążyłam się już oswoić ze swoim zachwytem, pojawiło się u mnie w głowie pytanie: "JAK CZYŚCIĆ TE CUDO?!".
Nie będę ukrywać, że skorzystałam z tego filmiku "instruktażowego":
Tego, że nie zweryfikowałam zawartych w nim informacji żałuję do dzisiaj, jednak błąd ten leży tylko i wyłącznie po mojej stronie.
Zgadza się, TT nie przeżył czyszczenia szczoteczką do zębów, nawet miękką. Ostatnio, po umyciu szczotki tym sposobem popatrzyłam na nią pod światło (był dosyć słoneczny poranek) i moim oczom (o zgrozo!) ukazała się tak jakby zdarta wierzchnia warstwa plastiku na ząbkach. Niestety nie byłam w stanie zrobić zdjęcia, które w satysfakcjonujący mnie sposób obrazowałoby to zjawisko.
Obawiam się, że szczotka jest już bezużyteczna, ponieważ może powodować mikrouszkodzenia w strukturze włosa = nie spełnia swojego zadania, a wręcz przeciwnie.
Mimo wszystko nie wyrzuciłam TT - nie wiem jakoś mi było żal to zrobić, dlatego szczotka wyemigrowała do mojego rodzinnego domu, gdzie bywam jedynie okazjonalnie.
Przez jakiś czas próbowałam czesać się dzikiem, jednak nie rajcował mnie ten regres w moim przypadku. TT przede wszystkim nie puszył mi tak włosów i jakoś lepiej wyglądały po nim moje włosy. Nie mogąc pogodzić się z tą stratą, zamówiłam drugą szczotkę.
Co nie zmienia faktu, że strasznie ubolewam nad tym, że zniszczyłam poprzednią i jednak mimo wszystko naraziłam swoją studencką kieszeń na niepotrzebny wydatek.
Jedynym pozytywnym aspektem tej sprawy jest to, że przynajmniej mam nauczkę na przyszłość!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz