Wczoraj zaliczyłam wizytę u fryzjera, co prawda poszło
więcej cm niż się spodziewałam, czyli ok. 7, ale za to włosy wyglądają na
zdrowsze. Przynajmniej tak było wczoraj i dzisiaj, nie wiem jak sprawa będzie wyglądać po myciu.
W każdym bądź razie dosyć
się napatrzyłam na moje sianowate dotychczas końce i postanowiłam sobie, że już
bez żadnych wymówek będą jak najbardziej delikatnie traktowane, a przede
wszystkim regularnie zabezpieczane.
Tak też, żeby nie tracić czasu i zapału, dzisiaj wieczorem
na godzinkę przed myciem spryskałam włosy olejem w sprayu (łyżka oleju avocado,
półtora łyżki balsamu marokańskiego Planeta Organica, pół szklanki wody
mineralnej – mieszanka raczej starczy na jakiś czas), następnie zrobiłam peeling
cukrowy na bazie szamponu BabyDream i na kilka minut nałożyłam balsam
marokański. Na koniec jeszcze serum A + E z BIOVAXu.
Niestety jeszcze nie dorobiłam się porządniejszych zdjęć po
wizycie u fryzjera. W tej kwestii brakuje mi siły i niezależności, jaką powinna
się odznaczać każda szanująca kobieta - kot niestety nie może mi pomóc i będę musiała pójść w łaski do mojego Lubego...
Po prawej stronie przed - bardzo przed, bo jeszcze w piżamce, natomiast po lewej stronie domyślnie już po wizycie u fryzjera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz